poniedziałek, 31 grudnia 2012

Szósty

Dzisiaj dostaniecie ode mnie bonus z okazji sylwestra. Enjoy <3
_____________________
♪♫ Może muzyki? <-- What Doesn't Kill You (Stronger)
Pamiętam jak śpiewałam Anny. Wtedy odkryłam, że mam całkiem ładny głos. I zaczęłam śpiewać. W lesie. Dla siebie. Śpiewałam dla Cato, akompaniując sobie na gitarze. Śpiewałam od okazji. Tylko od okazji. A może nie? Uświadomiłam sobie, że śpiewałam dla Niego...
Budząc się rano, spostrzegam, że spałam na fotelu. Moje mięśnie zdrętwiały. W stopach czuję mrowienie. Rozprostowuję nogi. Przeciągam się w jedną stronę. W drugą. Postanawiam wziąć prysznic. Gdy chłodne strumienie spływają po moim ciele, myślę nad wczorajszymi słowami Lyme. "Uważaj na niego. Uważaj na Cato". To zrozumiałe, ale zastanawia mnie coś innego. Te słowa są oczywiste, ale jeśli ona powiedziała coś takiego mi to... Właściwie nie wiem. Co by mogła osiągnąć? Co chce mi przekazać. Wyjmuję z szafy czarne rurki i zieloną bluzkę. I tak zaraz powinnam się przebrać, ale nie będę paradować w tym obcisłym, czarnym stroju treningowym. Stoję tuż przy drzwiach, gdy słyszę krzyk. Wybiegam z pokoju. Mijam rozmazane kształty. Krzyk dochodzi z pokoju Cato. Bez wahania otwieram drzwi, ale widok jest dla mnie bardzo niepożądany...
***
Przyszła do mnie o szóstej nad ranem. Chciałem pospać. W domu normalnie wstawałem o siódmej. Tylko zbliżały się Igrzyska, a codzienne zrywanie się w nie o świcie nie było zachęcająca perspektywą. Obudziła mnie. Byłem wkurzony,  ale próbowałem się opanować. Policzyłem do dziesięciu. Postanowiłem, że nie dam się sprowokować. Zacisnąłem zęby i stwierdziłem, że jej wysłucham, bo może to być coś ważnego. Z jej ust wylał się cały potok słów:
- Miałam nieodzowną chęć zobaczyć rano, kocie. Co ty na to, kocie? Tygrysku nie złość się, że Cię obudziłam, ale rano jesteś taki piękny. Zwłaszcza jak śpisz. Może spędzilibyśmy dzisiaj trochę czasu? Co?
Dostałem furii. Przed oczami miałem czerwone ogniki. Myślałem, że wyjdę z siebie i stanę obok. Podszedłem do okna i zacisnąłem palce na parapecie, aż zrobiło się wgniecenie. Uspokój się, uspokój - mówiłem do siebie, ale wiedziałem, że nic to nie da. Powoli odwróciłem się. Rozprostowałem palce. Zmierzałem w stronę Glimmer. Nie spodziewająca się niczego dziewczyna patrzyła na mnie zaskoczona, ale milczała. Schwyciłem ją za włosy i podniosłem do góry. Z jej ust dobiegł przeraźliwy skowyt. Otworzyły się drzwi, a w nich stała...
***
Patrzę na tę komiczną scenę. Cato stoi i trzyma Błyskotkę za włosy. Chcę parsknąć śmiechem. Wtem Cato rzuca Glimmer o ścianę. Bez wahania wyciągnęłam nóż. Robię to bardziej, aby go upokorzyć niż dla samej Błyskotki. Kalkuluję odległość między mną, a nim. Rzucam. Nóż pokonuje odległość szybko. Wykonuje spirale i wbija się w przedramię chłopaka. Glimmer wybiega z piskiem, obrzucana stosem wyzwisk. Wpatrujemy się w siebie. Powoli zbliża się do mnie. Widzę to. Jak szura butami, pokonując milimetry. Powoli. Bardzo powoli. Nie mogę się powstrzymać. Uśmiecham się złośliwie:
- Co? Twoja ukochana urządziła ci poranną pobudkę?
- Poniekąd - mówi z kwaśną miną.
- I postanowiłeś dać jej klapsa? - mój głos ocieka ironią.
- Nie wtrącaj się! - mówi gniewnie. Jego mięśnie napinają się jak mięśnie pumy do skoku.
- Przepraszam, że naruszam twoją prywatność - nadal sobie folguję. Próbuje mnie złapać za nadgarstek. Cofam się gwałtownie, a jego ręka natrafia na pustkę.
- Posłuchaj mnie uważnie. Nie wtrącaj się do moich spraw. Bo to MOJE sprawy, SUKO - w jego głosie słuchać arogancję. Suko? Dobrze. Chce wojny, to ją dostanie! Odwracam się na pięcie i idę do jadalni. Niech nie myśli, że mnie zgasił. Albo niech myśli. Wtedy ja wbiję mu nóż w plecy. Niech mnie ignoruje, wyzywa. Odbiorę swoją zapłatę. Jednak czuję, że coś pękło. Już nie ma odwrotu. Nie naprawimy tego. Nie chcę tego naprawiać, po tym jak mnie potraktował. Nie mogę, tylko dlatego, że moje serce za nim tęskni i płacze...
BONUS
__________________________________________________________________________
To nie było tak, że jej nie kochałam. Nigdy. Po prostu chciałam zapomnieć, że mój syn zginął na Igrzyskach. Zaczęłam pić. Mało. Najpierw, ale potem coraz więcej. Na trzeźwo nie byłam w stanie żyć. Nie mogłam znieść myśli, że Clove też może tam trafić. Chluba. Złoty bilet do sławy. Stek bzdur. A teraz moja córka patrzy na mnie z ekranu, bo się zgłosiła. Gdy wytrzeźwiałam i powiedzieli mi to - nie mogłam uwierzyć. Dlaczego to zrobiła. Teraz rozumiem. Chciała ode mnie uciec. Byłam zagrożeniem. Biłam ją. Żałuję, ale nic nie mogę zrobić. Mogę czekać. Błagam Kogoś Na Górze, żeby mi ją zwrócił. Zrobię wszystko. Rzucam picie. Nie pamiętam od kiedy dwa dni byłam trzeźwa.
Stoi tam w rydwanie, razem z tym chłopakiem obok, Catonem. Nienawidzę siebie. Mąż mnie opuścił, bo popadłam w nałóg po stracie Oliviera. Clove się ode mnie odwróciła. Ann się mnie boi. W Dystrykcie nie mam przyjaciół, nawet znajomych. Gdy Clove umrze zostanę całkiem sama. Nie wybaczę sobie tego. Minęło 7 lat od tamtych Igrzysk. Oni mnie tu nie chcą.
Zgłosiła się, by stąd uciec. Żeby udowodnić ojcu, że jest silniejsza niż myślał. Teraz on godzinami wisi na linii telefonicznej i oskarża mnie i siebie, jak mogło do tego dojść. A ja? Milczę, bo nie mam siły. Na życie. Na nic. Chciałam tylko, żeby Clove nie trafiła na arenę. Ale to ja doprowadziłam ją do tego. Nienawidzę siebie. Szczerze się za to nienawidzę. Nie mogę patrzeć na siebie w lustrze. Dźwięk mojego głosu doprowadza mnie do szału. Moje imię brzmi jak imię najgorszego skurwiela na tym świecie. Nienawidzę siebie. Chcę umrzeć. Co innego mi pozostało? Pukanie do drzwi.
- Wejść.
- Pani Connor? - pyta Strażnik Pokoju.
- Tak, o co chodzi?
Mężczyzna zastanawia się, a po chwili wypluwa słowa:
- Pani były mąż nie żyje. Zostawił list do pani.
Wychodzi. List? Do mnie? A po co u diabła miałby do mnie pisać?
Otwieram. W środku są tylko trzy zdania:

Isabelle, przepraszam za to, że Cię opuściłem.
Nie mogę znieść myśli, że Clove będzie zmuszona walczyć o przetrwanie.
Jeśli wróci, pozdrów ją i ucałuj ode mnie
Zawsze kochałem tylko Ciebie,
Mark
______________________________________________________
Ka bum! Nie miało być dwóch rozdziałów pod rząd jednego dnia, ale czasem bywa inaczej...
Mam nadzieję, że Bonus się podoba. ;) HAPPY NEW YEAR!

1 komentarz:

  1. Witaj!
    Widzę, że jesteś kolejna pośród blogspotowych fanów "Igrzysk Śmierci". Bardzo dobrze :)
    Natrafiłam na Twojego bloga, i musze przyznać, że nie żałuje czasu tutaj spędzonego. Piszesz lekko, przyjemnie się to wszystko czyta. No i plus za tematykę Clato.
    Podoba mi się, że dodajesz często rozdziały. Nie trzeba zbyt długo czekać, co jest zdecydowaną zaletą.
    Bardzo mnie ciekawią dalsze losy tej pary. Moim zdaniem Cato zachował się... No, ja rozumiem Clove, że "Nie chcę tego naprawiać, po tym jak mnie potraktował." Tak więc czekam na ciąg dalszy!
    Pozdrawiam
    PS. Może wpadniesz do mnie? http://historiarebelii.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Nie zostawiaj spamu pod notkami i nie przeklinaj :)