„Pozwólmy niebu upaść
A gdy zacznie się walić
Przetrzymamy to razem
I razem się z tym zmierzymy
Tam gdzie upadło niebo”
~Adele, Skyfall
Gdy wyczytano moje imię podczas dożynek, weszłam na podest z myślą
„zabiję ich i wrócę do Ciebie”. Ale wtedy Ty się zgłosiłeś. Chciałeś mnie
chronić, ale ja nie wybaczę Ci tego. Tego, że wysłałeś jedno z nas na pewną
śmierć. Chciałeś za mnie umrzeć? Wróciłabym do domu. Do Ciebie. Jednak TY
MUSIAŁEŚ zgrywać bohatera…
- Słuchaj, Clove – zaczyna –
wiem, że to, co powiedziałam Ci wczoraj wieczorem wydaje się dziwne. Bo na
Igrzyskach trzeba uważać od początku, ale… W sumie nie wiem jak ci to
powiedzieć. Lubię cię Clove – spogląda na mnie – Cato jest inny. Skrywa w sobie
furię i na razie nad nią panuje. Jednak na arenie może wybuchnąć. Uchroń się
przed tym. Nie dopuszczaj do sytuacji, w której znajdziecie się sam na sam. Gdy
zostanie was troje, odłącz się po cichu. Nawet w nocy. On jest niebezpieczny,
silny. Nie wiem jak mam to określić. Bez trudu poradziłby sobie z całą waszą
piątką naraz. Możesz rzucić w niego nożem. Zanim rzuci w ciebie oszczepem. Zmiażdżyłby
cię. Chyba, że zabijesz go podczas snu. Innej możliwości nie ma. Rozumiesz?
- Rozumiem – odpowiadam. I
wychodzę bez słowa pożegnania. Lyme tylko wzdycha. Chyba wie, że to dla mnie
trudne.
Tego się nie spodziewałam. Furię?
Jaką furię? Widziałam jak potraktował Glimmer. Nie sądziłam jednak, że jest tak
źle. Muszę go zabić na śnie, inaczej nie dam rady. Mogłabym go uwieść, osłabić,
a potem zgnieść jak robaka. Ale między nami stoi Błyskotka. Wysoka, szczupła, blond
włosa dziewczyna o pełnych kształtach. Zabójczym spojrzeniu i idealnych,
krwistoczerwonych ustach. Chodząca sex bomba. Więc co ja mogę? W ponurym
nastroju zakładam swój strój i podążam ciężkim krokiem do windy. Na dół
zjeżdżam sama. Szklana winda jest dla mnie jak lustro. Patrzę w nie, ale nie
widzę swojego odbicia. Bo jestem nikim. „Nikim?! Nikim?! Clove! Jesteś z
DWÓJKI. Zawsze wygrywasz. Zawsze pokonujesz przeciwnika. ZAWSZE. Nie jesteś
nikim. Jesteś zwycięzcą” – po raz kolejny odzywa się instynkt Drugiego
Dystryktu. Znowu. Podróż nie trwa długo. Wiedziona głosem wyciszam swoje
uczucia, pragnienia. Na twarz przywołuję uśmiech zwycięzcy. Jestem nim. To
zwycięstwo jest moim celem.
Stoją tam całą piątką i widać, że
czekają na mnie. Są trochę podenerwowani czekanie, ale ja nie zważam na to. Nic
im się nie stało. Przyglądam się twarzom. Glimmer odwraca wzrok. Jakby bała
się, że powiem reszcie co zaszło. Na jej twarzy nie widać strachu. Wyczuwam
jednak, że nie chce, aby inni dowiedzieli się o tym, co zaszło rano. Wychwytuję
jej wzrok i ledwo zauważalnie kręcę głową. Patrzy na mnie ze zdziwieniem w
oczach. Zresztą co miałabym powiedzieć? „Słuchajcie Cato rzucił Glimmer o
ścianę”? Nie będę robić z siebie idiotki. Poza tym u nas w Dwójce takie
zachowanie jest normalne. Mężczyzna, który podnosi na kobietę rękę za to, że
nie zrobiła mu herbaty, gdy wrócił z kopalni. Normalka. Stoimy i wpatrujemy się
w siebie. W końcu Cato pyta:
- Co pokażecie dzisiaj na
testach?
Testy! – przechodzi mi przez
myśl. Zupełnie zapomniałam. Byłam tak zaaferowana Cato i Glimmer, że
zapomniałam! Jak mogłam?
- Noże. Spirale, rotacje i takie
tam – odpowiadam oschle.
- Trójzęby – Alice uśmiecha się.
- Ja też – to Steve.
- Oszczep – odzywa się Marvel.
- Czy ja wiem? Chyba kusza –
Błyskotka jest niepewna.
- A ty? – zwracam się do Cato.
- Nic co by ci się spodobało,
skarbie – mówi. Po czym puszcza do Glimmer oko. Po tym co się stało rano,
traktuje mnie protekcjonalnie, ale ja nie dam się zwieść.
- Kotku nie myśl, że jestem taka
krucha. Zawsze mogę ci wypruć flaki – uśmiecham się szyderczo. Teraz ja jestem
górą – Na przykład na śnie.
Już otwiera usta, żeby mi się
odgryźć, ale powstrzymuje go Marvel:
- Przestańcie zanim zaczniecie.
Lepiej skupmy się na ćwiczeniach.
No nie! Wszyscy przeciwko mnie.
Dostaję furii i rzucam się na Marvel’a. Zaskoczony chłopak upada, a ja
przykładam mu nóż do gardła. Jednak czuję czyjeś silne dłonie. Odrywają mnie od
przeciwnika. Cato niesie mnie kawałek. Siadamy w mało uczęszczanym kącie. Nic
nie mogę zrobić. Moje nadgarstki płoną pod jego dotykiem. Jednak jeszcze coś do
niego czuję.
- Przestań się narażać skarbie,
ja próbuję tu cię ratować – mówi cicho.
- Nie jestem twoim skarbem –
prycham.
- Oj jesteś, jesteś. Ledwo udało
mi się zapewnić Strażników, że wszystko w porządku – szepcze przy moim uchu i
puszcza moje dłonie. Wtedy wymierzam mu cios w twarz. Zanim zdąży zareagować
wstaję i odchodzę kilka kroków. Znowu wymierzam cios i syczę:
- Co ty wyprawiasz idioto?!
Najpierw łazisz za Glimmer jak cień, potem wyzywasz mnie, a teraz mianujesz
mnie skarbem?! Co ty w ogóle sobie myślisz?! Nie myśl sobie, że jestem krucha!
Nie zamierzam do ciebie wracać, psycholu! Kiedyś wypruję ci flaki na arenie!
Rozumiesz?! Nic nas już nie łączy! Nie potrafisz tego zrozumieć?! Nigdy więcej
mnie nie dotykaj!!!
Odchodzę sfrustrowana. Zostawiam
go samego. Z jego „skarbie”. Z jego Glimmer…
Coś w środku mnie boli, coś w środku zniknęło...
***
Nie żebym się tym przejął. Po
prostu nie chciałem, żeby zrobiła coś Marvel’owi. „Nie, nie chciałeś, żeby to
Marvel zrobił coś JEJ”. Nie, nie, nie, ja się wycofuję. Nie będę zabiegał o
Clove. Mam Glimmer. „Masz Glimmer? Glimmer? Ona jest ładna Cato, ale to Clove
siedzi gdzieś w twoim sercu” – mówi GŁOS. „Zamknij się” – mówię wściekły. „Jak
chcesz, ale uważaj, bo stanie się coś, czego nie zaplanujesz” – szepcze GŁOS. I
znika. Jakby nigdy go nie było. Tak. To ja jestem zwycięzca.
Jednak coś we mnie pękło. Coś zniknęło. Odeszło. Jakby gdzieś w środku
mnie pozostała pusta przestrzeń, bo zniknął element, który ją wypełniał…
_______________________________
Tylko nie krzyczcie na mnie :>. Nową notkę postaram się dodać w piątek albo w sobotę, bo wcześniej nie dam rady. Zbliża się koniec semestru ;(. Ale zepnę się i napiszę dla Was.
Chciałabym jeszcze podziękować:
wszystkim moim obserwatorom:
I wszystkim, którzy czytają za to, że dobiliśmy razem do 226 wyświetleń ;)
Ach, bardzo dziękuję za podwójną nominację. Bo wiesz, Satu i Satu Paivarinta to jedna i ta sama osoba :) Miło mi się zrobiło, że o nas pomyślałaś! A rozdział... Jest smutny, melancholijny. Mam wrażenie, że to koniec "Clato- star crossed lovers". Ale cóż, wszystko kiedyś musi się skończyć :(. Nie muszę chyba mówić, że bardzo mi się podobał?
OdpowiedzUsuńNie smutaj ;). Ja uwielbiam gwałtowne zwroty akcji. Nie żebym spojlerowała, ale ja mam wszystko zaplanowane, łącznie z epilogiem =D. Jeszcze Cię zaskoczę.
UsuńBardzo fajny blog, dodaję do obserwowanych :D Szczerze to strasznie podoba mi się twoja Clove. To jak stara sie wyprzeć uczucie do Catona bardzo do niej pasuje. Cała Clove którą kocham. Czekam na 8 rozdział i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńŚwietny. Dzisiaj odnalazłam twojego bloga i jestem oczarowana, mało jest historii o Clove&Cato, a szkoda bo to ciekawa para. Weny ;3
OdpowiedzUsuń-Lena
Świetny :) Dziękuję za rady na moim blogu, na pewno się do nich zastosuję. Dodane do obserwowanych,bardzo mi się podoba :) Weny życzę!
OdpowiedzUsuń