sobota, 29 grudnia 2012

Trzeci


Mój umysł jest wypłukany z uczuć. Po odczytaniu mojego nazwiska opadła jakaś zapadnia
i nie mogę jej otworzyć. Kontrolę nade mną przejęła część mózgu, która mówi: "zabij go, zabij ich wszystkich, a przeżyjesz, musisz ich zabić". Oddaję się instynktowi. Wiem, że to może mnie zgubić...

Dzisiaj pierwszy dzień szkolenia. Po tej wczorajszej rozmowie mam zamiar udawać, że nic się nie stało i traktować Cato jak powietrze. Nie dam się sprowokować. Będę niczym skała, niewzruszona.
Wsiadamy do windy i wymieniamy się standardowym zestawem pytań o pogodzie. Czuję na sobie jego wzrok i bezczelnie patrzę w jego oczy. Nadal się na mnie gapi. Nie rusza mnie to. Nie dam się zabić. Muszę na niego uważać.
Zaraz poznam sojuszników, których potem będę zmuszona zabić. Glimmer, Marvel, Alice, Steve (oboje z czwórki). Próbowaliśmy namówić tego ogromnego chłopaka z Jedenastki, Tresha do sojuszu, ale on tylko pokręcił głową i odszedł. Byliśmy zdziwieni, że nie chce
z nami współpracować. Zwykle większość trybutów próbuje się z nami sprzymierzyć, bo to oznacza większe szanse na wygraną. Jego odmowa bardzo nas zaskoczyła. Rozmawialiśmy ze sobą, zanim Atala zaczęła mówić. Opowiadała jak ważna jest sztuka przetrwania oraz o tym, że nie można wdawać się w symulację walki z innymi trybutami, bo do tego są specjalnie wyznaczeni asystenci. Podczas jej przemowy zauważam, że Cato co jakiś czas zerka na dziewczynę z Dwunastki, Katniss. Uśmiecha się i szepcze coś do Glimmer. Gdzieś w sercu czuję chłód, ale natychmiast go zduszam. Jestem z Dwójki. Podczas walki nie ma czasu na uczucia.
Chodzimy grupką od stanowiska do stanowiska. Marvel jest mistrzem w rzucaniu oszczepem, ale widać po nim, że jest strasznym półgłówkiem. Ta pusta Glimmer całkiem dobrze strzela z kuszy, ale reszta dyscyplin nie idzie jej za dobrze. Uśmiecham się podle, gdy dochodzimy do stanowiska z nożami. Pokazuję co potrafię. Trener jest zachwycony. Inni Trybuci są zachwyceni, ale ja wychwytuję tylko wzrok Catona. Patrzy na mnie tak jak wtedy, gdy po raz pierwszy zobaczył mój trening. I znowu zmrażam swoje uczucie. Jeśli chcesz wygrać, musisz być jak skała- mówię w myślach.
Przychodzi przerwa na obiad. Jestem zmęczona, ale w ten przyjemny sposób. Całą grupą siadamy do stołu i zaśmiewamy się w najlepsze. Opowiadamy sobie żarty. Docinamy pozostałym uczestnikom Igrzysk. Po chwili każdy opowiada coś o sobie. Mrożą mnie słowa Glimmer:
-Teraz ty Clove.
-Tyle, że ja nie opowiadam o sobie.
-Clove, prosimy- mówi Alice. Biorę głęboki oddech i zaczynam mówić to, co mówiłam wszystkim natrętom w szkole:
-Mój ojciec jest urzędnikiem, matka też. Nie mam rodzeństwa. Jakbyście nie zauważyli mam piegi i dobrze rzucam nożami.
Cato patrzy na mnie ze smutkiem, bo wie, że kłamię.
Jest upalny lipcowy dzień. Moje urodziny. Matki nie ma w domu, bo pije z jakimiś facetami u swojego kolegi. Ojciec przyjedzie za dwa dni, wypadła mu jakaś „ważna sprawa”. Siedzę nad jeziorem i mam ochotę umrzeć. Nagle słyszę jakiś szelest. Rzucam. W rzucaniu do tyłu też jestem całkiem niezła. Słyszę jak nóż się wbija w drzewo. Odwracam się. Jakiś blond włosy chłopak stoi pół metra od drzewa, a jego koszulka jest przygwożdżona nożem do drzewa…
-Ej Clove! Idziesz?- słyszę pytający głos Steve’a.
-Tak, zamyśliłam się- spostrzegam, że wszyscy już wstali od stołu.
***
Siadam na łóżku, po wyczerpującej kolacji z Lyme i Endorfie jestem w stanie zasnąć w pół sekundy. Nie myślałam, że wyciszenie wspomnień może być takie trudne. Mój mięsień sercowy pracował jakby był nadwyrężony. Chciałabym żeby przestał tak boleć. Po chwili słyszę pukanie do drzwi.
***
Pukam do drzwi.
-Wejść.
Wchodzę i widzę Clove. Siedzi na fotelu. Jest piękna. Koralowe usta, brązowe oczy, czarne włosy, czerwona sukienka.
-Potrzebujesz czegoś?- pyta.
-Chciałem pogadać.
Wywraca oczami:
-O czym?
-O wczorajszym.
-Powiedziałam wczoraj żebyś wyszedł. Nie chciałeś to rzuciłam w ciebie nożem. Wielka rzecz.
-Clove, ja nie o tym.
-A o czym?
-Powiedziałaś wczoraj, że mamy być tacy jak przed poznaniem siebie nawzajem- przytaknęła- więc chciałem zapytać czy nie masz nic przeciwko mnie i Glimmer?
Zacisnęła zęby i odpowiedziała:
-Nie, nie ma nic przeciwko.
-Cieszę się i muszę się pożegnać.
Wyszedłem. Wiedziałem, że się udało. Teraz muszę tylko poczekać, aż stopnieje lód w jej sercu.

1 komentarz:

  1. O nie... Glimmer i Cato? Nie, nie, nie i jeszcze raz nie! Nie trawię jej.

    OdpowiedzUsuń

Nie zostawiaj spamu pod notkami i nie przeklinaj :)