I’ m at war with the world
And they try pull me into the dark
I struggle to find my faith
As I’m slippin’ from your arms
It’s getting harder to stay awake
And my strength is fading fast
You breathe me into at last
I’m awake I’m alive*
~Skillet “Awake and Alive”
Budzę się zlana
potem. Przez kawałek tej nocy śniłam koszmary. Zmiechy, matka, Ann, kolejna noc
na ulicy. Pocałunek Catona. Zaraz, zaraz… To ostatnie chyba jest prawdą! Kręcę
głową gwałtownie na boki, próbując sobie przypomnieć, co się stało. Fala
wspomnień uderza i przerywa tamę ospałości. Co ja zrobiłam?! Zgłupiałam do
reszty. On z pewnością uważa mnie za słabą. Cholera! Co mam zrobić? Muszę
udowodnić IM, że jestem SILNA. Inaczej koniec. Nie maż się, Clove – ganię się w
myślach. Jestem twardą i nieczułą dziewczyną z Dwójki. I tego się trzymajmy.
***
Srebrny cylinder
zamyka się wokół mnie z cichym sykiem. Wwindowują mnie na arenę. Jestem
spokojna. Od dawna wiem, że to musiało kiedyś nastąpić. Że trafię na arenę i
będę walczyć. Otacza nas cisza. Stoimy na tarczach. Zegar odlicza kolejne
sekundy. Serce bije spokojnym rytmem.
60 sekund
Oglądam innych
trybutów. Twarze są wystraszone, zdezorientowane. Nie wiedzą, co mają robić. W
oczach tli się zagubienie, niepewność. Dłonie drżą, usta otwierają się ze
zdziwienia. Z każdą chwilą ich mięśnie spinają się coraz bardziej. Oni się
boją. Zawsze się bali, boją i bać będą. Strach przed śmiercią ich obezwładnia.
Są zagłodzeni, zmaltretowani i słabi. Nie to, co my. Zawodowcy. Nie to, co ja.
Clove. Trybutka z Dwójki.
50 sekund
Skupiam uwagę na parze
z Dwunastki. Trzeba ich dopaść jak najszybciej, zabić, zadźgać, poderżnąć
gardło. Cokolwiek, żeby zeszli z tego świata. Potem może być kłopot. Chłopak,
Peeta rozgląda się po arenie. W chwili, w której nasze oczy spotykają się
zauważam, że on nie jest taki jak my. Coś mi mówi, że on nie jest pionkiem
Kapitolu. I co z tego? I tak zginie – myślę pogardliwie. Odwracam wzrok.
Katniss. Dziewczyna, która Igra z Ogniem. Bardzo dobrze. Wzniecimy jej taki pożar,
że nawet nie zorientuje się, na czym stoi. W tej sukience wyglądała jak urocza
idiotka, która nie wie, co ma powiedzieć. I z pewnością nią jest. Nawet Glimmer
tak nie wypadła.
40 sekund
Przenoszę wzrok na
Marvela. Rozgląda się wokół z głupim uśmieszkiem. Idiota. Wczoraj rzucał
jakimiś kiepskimi żarcikami na wywiadzie, a Flickermann udawał, że bawi go to.
Naiwni Kapitolińczycy też. Myślę, że nie muszę na niego uważać, ale kto wie?
Czy jest jakaś siła, która mi to powie?
30 sekund
Glimmer wpatruje
się z zachwytem w Róg Obfitości. Jej oczy błyszczą jak u dziecka, które dostało
nową zabawkę. Zabiję ją. Zetrę z jej twarzy tą urodę. Moje noże zatopią się w
jej skórze, zostawiając głębokie ślady. Jeszcze pożałuje, że się urodziła…
20 sekund
Cato stoi na tarczy
z nieodgadnionym wyrazem twarzy. W jego oczach jawi się żądza mordu. Pochylona
sylwetka jest przygotowana do startu. Ręce gotowe, żeby zabijać. Nogi, aby
biec. Silny, przystojny, wysoki. Nastolatki z Kapitolu stoją teraz i mu
kibicują. Niejedna jest zakochana na zabój…
10 sekund
Tom jest pewny
siebie. Pozycja do sprintu, włosy targa mu wiatr. Wzrok utkwiony daleko nad
Rogiem. Alice naprzeciwko. Z zewnątrz nieustraszona jak heros, a w środku mała
przestraszona dziewczynka. Łatwo ich zabić. To jeszcze dzieci… A ja? Kim ja
jestem…?
Czas zacząć 74. Głodowe Igrzyska!
Zeskakuję z tarczy
przed innymi. Biegnę najszybciej jak potrafię. Chwytam kilka noży. Łapię mały
plecak, przerzucam go przez ramię. I zaczynam zabawę. W Igrzyska. Pierwszy nóż
ląduje w czole dziewczyny z Siódemki. Osuwa się na ziemię, a jej towarzysz pada
obok niej przeszyty oszczepem. Odwracam się w przeciwną stronę. Kolejny rzut.
Prosto w serce. Chłopca z Piątki. Widzę Glimmer, która znęca się nad chłopakiem
z Ósemki. Harata mu twarz nożem, mimo że on już dawno nie żyje. Głupia suka.
Słyszę czyjś krzyk. Instynktownie zwracam się w tą stronę. Kilka metrów ode
mnie leży głowa… Toma. Przełykam ślinę. Obok głowy miga Tresh z maczetą w
dłoni. To pewnie on to zrobił. Kopię głowę i biegnę dalej. Widzę Trybutkę z
Dwunastki i Trybuta z Dziewiątki. Szarpią się o jakiś mały plecaczek. Rzucam w
plecy chłopca. Pada na ziemię i krztusi się krwią. Dziewczyna jest oszołomiona.
Jednak nie na tyle, żeby nie podnieść plecaka i zasłonić sobie głowy. Kiedy ostrze
szybuje w jej kierunku. Dziwka. Za daleko. Nie dorzucę. Wracam pod Róg. Reszta
rozbiegła się. Zostaję z trupami. Dobijam tych, którzy jeszcze żyją. Zabieram
zapasy. Siedzę pod drzewem i czekam.
***
Czekam, czekam,
czekam. Łaskawie zjawiają się po dwóch godzinach. Umorusani, spoceni, ale
zadowoleni. Patrzę na nich ponuro. Denerwują mnie. Nie zamierzam dać sobą
pomiatać. Robię to, o co prosili, a oni ze mnie kpią.
- Gdzie byliście?! –
pytam, prawie krzycząc.
- Wiesz, tu i
ówdzie – odpowiada Glimmer. Doprowadza mnie do granicy ostateczności.
- Tu i ówdzie?! To
ja tu czekam jak głupia, a wy zabawiacie się po lesie?!!! – wybucham. Rzucam
się na Glimmer. Piszczy jak opętana. Szamoczemy się przez chwilę w trawie.
Udaje mi się drasnąć ją nożem. Z czoła kapią kropelki krwi. Na złotych włosach
rozkwitają małe czerwone plamki. W końcu czyjeś silne ręce podnoszą mnie z
niej. Zanim zdążę się zorientować, mój policzek piecze boleśnie. To Błyskotka
wzięła na mnie odwet.
- Dziwka – mruczę pod
nosem. Ścieram z twarzy jej krew.
- Suka – nie pozostaje
mi dłużna.
- Uderzyłaś mnie –
syczę.
- Ja mam rozbite
czoło – piszczy – Jak ja teraz wyglądam?!
- Dość – zimny głos
przerywa nasze starcie.
Marvel stoi obok i
przygląda się całej scenie. Śmieszy go to. Alice niemal zgina się w pół.
- Dość. Glimm,
chodź tutaj – rozkaz Catona wibruje w powietrzu – A ty Clove, zamknij się
chociaż raz i posłuchaj innych.
Otwieram usta, żeby
zaprotestować, ale nie dobiega z nich żaden dźwięk. Zaciskam je w prostą
kreskę.
- Już? Świetnie. To
teraz zachowujcie się jak porządne suczki i przynieście drewna na ognisko –
mówi Cato, tnąc powietrze słowami. Mam ochotę go uderzyć, ale nie jestem dość
silna. To samiec alfa, a mnie zdegradowano do bety.
- A potem? –
dopytuje się Marvel.
- Potem? – brwi chłopaka
układają się w łuk – Potem wyruszymy na polowanie.
____________________________
*Jestem na wojnie
ze światem i oni
Próbują mnie pociągnąć w ciemność
Walczę, by znaleźć swoją wiarę
Gdy wyślizguję się z Twoich ramion
Coraz trudniej pozostać przebudzonym
I moja siła szybko się ulatnia
W końcu dla mnie oddychasz
Jestem obudzony, jestem żywy
Ahoj. I jest
kolejny rozdzialik. Mam nadzieję, że się podobał ;). Do ferii dwa tygodnie :(,
ale muszę wytrzymać. Wtedy dostaniecie coś ekstra ;) Do przeczytania.
Człowieku, to najlepszy blog jaki czytałam...Akcja z atakiem Clove na Glimmer jest świetna...Trzymasz czytelnika w napięciu, twój styl pisania sprawia, że czuję się jakbym była na miejscu Clove. Kiedy Cato pod koniec tak ją potraktował, myślałam, że wejdę do Twojego opowiadania i go uduszę, a dla Błyskotki oderwę łeb. Czekam na następny rozdział! Weny.
OdpowiedzUsuńI oto kolejny rozdział... Za każdym razem potrafisz zaskoczyć czymś czytelnika. To się chwali :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :)
Pozdrawiam. :P
ŚWIETNY rozdział ! ;) Napięcie jest duże ;D Czekam na następny rozdział !!! :D
OdpowiedzUsuńWeny życzę ! ;P
Wydaje mi się, że cały początek Igrzysk jest zerżnięty z tego bloga http://cato-born-to-die.tumblr.com/ . Poza tym zajechało też tym http://clovehungergames.blogspot.com/2012/09/rozdzia-11-rzez.html . Nie podoba mi się to.
OdpowiedzUsuńSzczerzę nie sądzę, bo miałam ten rozdział napisany dużo wcześniej, prawie na samym początku pisania, a jak Ci się nie podoba, to nie wchodź i nie czytaj.
UsuńSorry, ale na Tumblrze ten rozdział był chyba w listopadzie czy na początku grudnia, a mamy luty, więc tłumaczenie się, że rozdział był napisany dawno temu jest dość mętna i bezsensowna.
UsuńSpójrz na datę prologu...
UsuńŚwietne! Szkoda że Clove bardziej nie dowaliła Glimmer.
OdpowiedzUsuń