Zimno przejmuje moje kości. To kolejny dzień, w który spędzam
noc na ulicy. Poza domem. Przynajmniej wiem, że Ann jest w ciepłym łóżku. Idę
ulicą. Jest jesień, a ja mam na sobie tylko dżinsy i podkoszulek. W oddali
widzę Callę. Skinęła mi głową. Nawet nie muszę pytać, bo wiem, że ona tak jak
ja nocuje często na ulicy. Zresztą jak większość dzieciaków z Dwójki. Tutaj to
normalność…
Budzi mnie
przejmujący chłód. Kołdra leży na podłodze. Okno jest otwarte, a zza drzwi
dobiega mnie dźwięk kroków. Zrywam się z łóżka, ale ktoś kieruje się do salonu,
bo po chwili słyszę tylko deszcz. Zmarznięta i wystraszona rzucam kołdrę na
łóżko. Wychodzę z pokoju, a moje stopy same kierują się w stronę salonu. Tak
jakbym szukała bliskości kogoś, kto przed chwilą szedł. Mam nadzieję, że to
Lyme albo któreś ze stylistów. Jednak nie dziwię się, gdy zastaję tam Catona. Rozparł
się na błękitnej kanapie. Podkulił stopy, a jego błękitne oczy lustrują
pomieszczenie. W końcu zatrzymują się na mnie. Czuję jak moje serce gwałtownie
przyśpiesza rytm. Ręce drżą, a usta palą pragnieniem. Mam ochotę podejść,
przytulić się i czuć jego usta przy swoich. Czuć go przy sobie. Wiem, że nie
mogę. Z drugiej strony jednak: co mi to szkodzi? Jutro wejdziemy na arenę, a to
Glimmer będzie brylować przy boku Cato. Potem staniemy się wrogami i jedno z
nas zginie. On. Nie mam w sobie tyle odwagi, aby to zrobić. Siadam bezradnie na
krześle. Naprzeciwko niego. Moje myśli płoną. Mózg podsuwa mi przeróżne
nieetyczne obrazy. Fala ciepła rozchodzi się w moim wnętrzu, a jego wzrok pali
żywym ogniem. Milczymy, cisza gwiżdże w uszach. Ale on ją przerywa:
- Paskudna
sytuacja, co?
Przytakuję tylko,
bo nie jestem w stanie wydusić słowa. Zapach oszałamia mnie. Czuję go nawet z tej odległości. Jedna połowa
mnie wie, co robić. Zanim zdążę pomyśleć.
- Pocałuj mnie –
wyrywa mi się. Brzmi jak rozkaz, ale nie dbam o to. Chłopak patrzy na mnie
zdziwiony. Mnie dziwi tylko to, że nie panuję nad sobą. Moje serce pragnie jego
bliskości. Tak jak kiedyś. Odtrąciłam go, ale chcę odzyskać. Nieświadoma ruszam
w stronę kanapy. On wstaje. Jest zmieszany, ale chwyta mnie w ramiona. Zbliża
swoje usta ku moim. Czuję oddech na szyi. Obejmuje mnie w pasie, ja zarzucam mu
ręce na szyję. Spoglądam w jego źrenice. Wspinam się na czubki palców. Zbliżam
usta. Chwytam jego dolną wargę i przygryzam delikatnie zębami. Słyszę jego
przeciągły jęk i wyczuwam, jak zatapia palce w moich włosach. Przyciska mnie do
ściany. Czuję zarys jego torsu. Jego obojczyk na swoim. Wzdycham. Całuje mnie
jeszcze mocniej. Wsuwa język do mojego gardła. Mój mu odpowiada. Łączą się w
szaleńczym tańcu. Odnajdujemy wspólny rytm. Trwamy. W tej chwili. Naszej
chwili. Nasz pocałunek trwa zbyt krótko. Smakuje owocami leśnymi, piżmem i
pali. Po chwili odsuwam się. Patrząc mu prosto w oczy, mówię:
- Nie powinniśmy
tego robić.
- Wiem – uśmiecha
się smutno.
- Ja nie chcę… -
zaczynam.
- Czego? – unosi
brwi.
- Umierać –
szlocham. W jego koszulę. Zakrywam twarz, żeby ją ukryć.
- Nie umrzesz –
odpowiada pewnym tonem.
- Więc ty umrzesz –
mówię cicho.
- Ja sobie poradzę
– szepcze przy moim uchu. Odsuwam się. Odwracam się i biegnę. Nawet nie próbuje
mnie gonić. Nie odwracam się. Chcę uciec od Igrzysk, od własnych uczuć. Bo
znowu popełniłam głupstwo. Zaufałam. Okazałam słabość. A teraz on wykorzysta to
przeciwko mnie. Chcę to odwrócić. Pozostaje tylko pytanie: jak?
______________
Dziękuję czytelnikom :)
Świetny, wspaniale opisane. Tylko zepsułaś trochę to opowiadanie ujawniając zakończenie. Niby każdy chcę żeby taki był koniec i takiego się spodziewa, ale powiedzenie tego wprost w jednym z pierwszych rozdziałów zabija magie.
OdpowiedzUsuńŚwietny, ale ,,-'' jest bo troche za krótkie :) Za szybko to przeczytałam. Cato znowu jest jakiś cukierkowy, chce poczytać troche, że na arenie nie zwraca na nią uwagi jest bezlitosny, chłodny.. Już nie moge doczekać się dalszych rozdziałów
OdpowiedzUsuńWow. Piękny opis, aż przeszły mnie dreszcze. Zaproszę do siebie na recenzje: http://moj-ogrod-ksiazek.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPiękny, piękny, opisy świetne. Czekam ciągle na ciąg dalszy, chcę żeby już trafili na arenę.
OdpowiedzUsuńSzablon też cudowny.
Pozdrawiam cię i weny życzę