Tym razem po przeciwnej stronie niż
pozostali. Po buntowniczej stronie. Dyszę ciężko i mocniej zaciskam palce na
nożu. Cato nie jest w stanie wydusić z siebie dźwięku. Jest sparaliżowany.
Delikatnie przyciskam wargi do jego szyi, żeby wiedział, że to ja za nim stoję.
Decyduję o jego życiu lub śmierci. Wystarczyłby jeden szybki i zwinny ruch, aby
zakończyć jego życie. Marne zresztą. Przyczajeni w świetle księżyca. Ciszę
przeszywają słowa Marvel’a:
- Czego chcesz?
Śmieję się szyderczo. Mój głos przechodzi
przez ich głosy, przez mózg, opętuje serca, paraliżuje. Nieruchomieją. W oczach
widać strach. Oni się mnie boją.
- Waszej krwi – odpowiadam. Pożeram ich
dusze, ciała i myśli. Wdycham ich przerażenie, pożeram je, żywię się nim.
Jestem potworem i zawsze nim pozostanę. Dym mi sprzyja.
- Porozmawiajmy – Glimmer unosi w ręce w
obronnym geście.
- Ciekawe o czym? – prycham. – To proste.
Zarżnę jego albo was. Kropka. Chyba że chcecie zginąć w szlachetnej obronie.
Alice patrzy na mnie z otwartymi ustami.
Znowu cisza. Nikt nie śmie się odezwać. Nasze zmysły są otumanione dymem i
pożarem. Zachowujemy się jak króliki złapane w pułapkę. Otoczyły nas sidła.
Szukamy wyjścia z klinczu.
- Czy ty się czegoś za dużo nie nawdychałaś? –
Kochaś wytrąca mnie z równowagi. Jak on mógł?! Powiedzieć coś takiego?!
- Dobrze, świetnie – warczę. – Powiedzmy, że
się czegoś za dużo nawdychałam. Tak?! Lepiej ci?!
Rzucam nóż na ziemię. Nie zamierzam się
dłużej spierać. Jeszcze przywiążą mnie do drzewa, bo stwierdzą, że się czegoś
nawdychałam! Niedoczekanie.
W milczeniu zbieramy swoje rzeczy. I ruszamy
na wyprawę. Nie wiem tylko, dlaczego to wszystko tak szybko się potoczyło. W
jednej chwili czułam się jak morderczyni, a w następnej jakby mnie przyłapano
na czymś zakazanym. Jak wąż, który zrzuca skórę. Przemierzamy las pod gęstą
osłoną dymu. Nasze oddechy są ciężkie, pozbawione sensu. Mogłabym umrzeć.
Teraz, tutaj, w tej chwili. Bez przymusu. Z własnej woli. Jeśliby nie bolało to
z pocałowaniem ręki. Muszę przestać. Jestem zawodowcem. Wychowano mnie po to,
aby walczyć, a nie użalać się nad sobą. Na wojownika.
Postanowiliśmy obejść rzekę z prawej strony i
wrócić do obozu. W tym momencie Marvel każe nam się uciszyć. W krzakach siedzi Katniss…
Rozdział... E... Mowę odbiera :D Świetny jak każdy :p
OdpowiedzUsuńW krzakach siedzi Katniss... To może oznaczać tylko starcie :D Chyba, że ucieknie. Czy tak będzie?
Czekam na odpowiedź w kolejnym rozdziale :D
Pozdrawiam ;)
Mieliśmy Cię zabić jak nie dodasz 1.03...ale nikt tego nie zrobi, bo stracimy opowiadanie :P
OdpowiedzUsuńZdajesz sobie sprawę, że twoja Clove jest...świetna? Piętnastoletnia morderczyni, która stara się przezwyciężyć własne słabości...Kocham ją!!
Czekam na więcej :)
Nareszcie dodałaś ;D I jak zwykle świetny ! Czekam na następny !! ;D
OdpowiedzUsuńNaczekałam się na kolejny rozdział, było jednak warto. Szkoda, że trochę krótki.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny. Nie każ mi tak długo czekać :D
Pozdrowienia xxx
Why? Why? Why it's so short?
OdpowiedzUsuńDobra, rozdział świetny, jak zwykle zresztą. No i Katniss na nich czeka :D
Pozdrawiam cię cieplutko i weny życzę!
P.S. Błagam, zabij mnie! Ostatni rozdział dodałam 3 tygodnie temu!
Na wstępie chciałabym przeprosić Cię za tak długą nieobecność. Nie miałam czasu na zaglądanie na Wasze blogi, a tym bardziej na komentowanie, więc teraz nadrabiam zaległości.
OdpowiedzUsuńPopieram przedmówczynię, dlaczego taki krótki był ten rozdział?! Bożeee, nie dręcz nas tak. Ten cliffhanger był naprawdę dobry "a w krzakach siedzi Katniss" Ciekawe, co jej zrobią, zwłaszcza, iż to Clove i Cato mają wygrać, a nie przeklęci kochankowie z Dwunastki...
Twój styl bardzo się poprawił. Bardzo. Nie mam pojęcia, jak ty to zrobiłaś, ale jestem pełna podziwu, ponieważ już bardzo rzadko (aby nie powiedzieć: wcale!) w tekście znajduję jakieś powtórzenia, czy inne błędy.
Aha, piękny szablon - taki romantyczny... Clove ślicznie na nim wyszła!
Pozdrawiam!
błagam DALEJ!!!!! najlepiej od razu wszystko do końca...
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do Versatile Blogger Award u mnie na blogu ;)
OdpowiedzUsuńNominuję cię do The Versatile Blogger ^^
OdpowiedzUsuńszczegóły tutaj: http://hope-nadzieja-na-lepsze-jutro.blogspot.com/
Nominowałam Cię do The Versatile Blogger
OdpowiedzUsuńSzczegóły na http://igrzyska-clove.blogspot.com/
Umarłaś? Kiedy kolejny rozdział ?
OdpowiedzUsuńMy friends аnd i alsο absoultеly luν these e cigaretteѕ
OdpowiedzUsuńНere is my web ѕite ... Green Smoke Reviews
Skończyłaś z blogiem ??? Proszę nie !
OdpowiedzUsuńNie. Problemy z kompem.
UsuńOstre promienie słońca zakuły Cię w oczy, gdy zrobiłeś kilka niepewnych kroków naprzód. Zostałeś wyprowadzony przed budynek więzienia przez Niewidzialną, strażniczkę więzienną z nieznanych sobie przyczyn. Pracownik Gaola spogląda na Ciebie bez wyrazu.
OdpowiedzUsuń- Możesz wracać do domu – mówi, po czym odwraca się w stronę drzwi. – Ach tak, jeszcze coś. – Przypomina sobie. – Twój numer to [094], pamiętaj. – Po czym znika we wnętrzu ogromnego budynku.
Połknełam całego bloga w godzinkę z przerwami i ja się pytam gdzie u diabła jest reszta?!?!?!?! Pisz szybko bo nie wytrzymam tego ciśnienia. Wszyscy tutaj życzą ci weny więc ja też. :-D Przyjemnego pisania :-D
OdpowiedzUsuńSuper! Naprawdę warty uwagi rozdział! Ostatnimi czasy nie byłam w stanie skomentować rozdziału negatywnie i tym razem znalazłam coś.
OdpowiedzUsuńKilka razy masz źle zapisane dialogi http://www.ekorekta24.pl/proza/130-interpunkcja-w-dialogach-czyli-jak-poprawnie-zapisywac-dialogi
Możesz zerknąć, a na pewno jakoś Ci to pomoże. No i jeszcze jedna rzecz, która razi mnie w oczy: zachowanie grupy po tym, co zrobiła Clove. Jak dla mnie jest to kompletnie nielogiczne. Powinni ją conajmniej wyrzucić, a w najgorszym przypadku zabić (przecież Cato powinien być wściekły!). No, ale to moje zdanie. Nie wiem, co zrobisz z tą radą, ale życzę dalej takiej wspaniałej weny.
Pozdrawiam! :)