piątek, 6 września 2013

Dziewiętnasty



W lesie roi się od malutkich stworzeń. Myszy, szczurów, wiewiórek, żab, jaszczurek… Moim celem jest coś większego. Dziś zapoluję na kogoś. To będzie wyjątkowy łów. Cato ginąc zapewni mi zwycięstwo. Jedyne w swoim rodzaju. Wyjątkowe. Najlepsze, jakie mogłam sobie wymarzyć. Tak.
Zastanawia mnie jeszcze, czy Tresh żyje. Dowiem się niedługo. Podejrzewam, że już jest martwy. Zostaliśmy tylko we dwoje. Ja i Cato. Oboje z Dwójki. Oboje kochający krew i walkę. Ale czy dam sobie radę? W moim sercu panuję chęć zemsty. Za mnie, Katniss, Rue i siebie. To koniec. Nawet miłość mi nie przeszkodzi. Najpierw znienawidziłam Kapitol, że chce mi odebrać Cato, potem Glimmer, że to zrobiła. I wreszcie jego samego. Za wszystko. Za miłość, szczerość i zniewagę. Wchodząc na arenę oboje umarliśmy i urodziliśmy się na nowo. To koniec. Nas obojga.


Żaden nie może żyć, jeśli drugi przeżyje.


Po długiej wędrówce w końcu namierzam swój cel. Siedzi nad brzegiem jeziora obmywając  nogi. Idę bezszelestnie. Napawam się widokiem ciemnobłękitnej wody, soczyście zielonej trawy, niebiańskim śpiewem ptaków. Wokół unoszą się roje motyli. Niczym z rajskiego obrazka. Moje stopy wygniatają trawę i może to mnie zdradza.
- Słyszę cię – mówi chłopak, nie odwraca się, ale jego oczy odbijają się w wodzie. Zawsze miał doskonały słuch, ale zwykle umiałam go podejść.
- To dobrze – odpowiadam. – Nie będę musiała się obwieszczać.
- Tak zamierzałaś to od początku zakończyć?  - pyta cicho. – Od początku to był podstęp, chciałaś się mnie pozbyć w ten sposób? Dlaczego?
Zaczynam się śmiać. Złowieszczo. Chichot rozchodzi się po całej polanie. W Kapitolu, w każdym Dystrykcie. Sto razy donośniejszy niż w rzeczywistości. Uśmiecham się złośliwie, a  moje słowa ociekają jadem:
- Widzisz Cato, jednak nie jesteś taki głupi, na jakiego wyglądasz. To prawda. Zawsze cię kochałam, nawet wtedy, gdy obściskiwałeś się z Glimmer, gdy traktowałeś mnie jak szmatę. Nigdy nie przestałam. To było bolesne, upokarzające, ale się opłaciło. Jeszcze dziś włożą mi na głowę złotą koronę, a ty mi w tym pomożesz.  Pamiętasz co mi obiecałeś.
Odwraca się do mnie ze zdumieniem:
- Tak, i dotrzymam obietnicy.
Podchodzi, obejmuje mnie w talii, a ja zarzucam mu ręce na szyję. Obserwuję te zimne oczy, wdycham zapach potu i skóry, wodzę palcem po jego twarzy rozkoszując się miękkością skóry. Moje usta szepczą:
- Pocałuj mnie. Ostatni raz.
Czuję go całą sobą.


Jesteś w moich żyłach i nie mogę się Ciebie pozbyć.


Poznaję głębię smaku jego cedrowych i miękkich jak aksamit ust. Otwieram usta, a nasze języki łączą się w najgorętszym tańcu, mieszając swoje zapachy, tocząc walkę w ustach. Wirują, wykonują piruety…  W końcu odrywają się od siebie, a my razem z nimi.
- Kocham Cię, Clove.
- Ja Ciebie też, Cato – dyszę.
- Na mnie już czas.
- Wiem. Żegnaj.
Nie muszę tego oglądać, żeby wiedzieć, co robi. Wyciąga ostatnią igłę z plecaka, podłącza strzykawkę. Patrzę na to spokojnie. Tak miało być. Obiecał mi to, podczas braterstwa krwi. „Umrę dla Ciebie i za Ciebie, Clove”. To już koniec. Spogląda na mnie, a potem tłok powoli opada ku dołowi. Słyszę huk armaty. Cato upada na ziemię, jego oczy są otwarte, a usta rozchylone. Ciało traci ciepło. Pochylam się, zaciągam powieki ku dołowi i mówię cicho, ale beznamiętnie:
- Słodkich snów, kochanie.
Wygrałam.

14 komentarzy:

  1. Umrzyłaś mnie tym rozdziałem... Serio...

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak mogłaś . ? Jednak myślałam że wszystko skończy sie dobrze . A będzie jakiś epilog czy coś ???

    OdpowiedzUsuń
  3. C O. Jestem w szoku i czegoś mi w tym rozdziale brakuje... cholera. Mam nadzieję, że kolejna notka to nie będzie epilog

    OdpowiedzUsuń
  4. No to sobie popłakałam na tym rozdziale :c Nie wierzę, że Cato nie żyje. Wraz z nim umarła ich miłość, Clato 4ever :c

    OdpowiedzUsuń
  5. Ej, został mi jeszcze rozdział albo dwa i epilog! ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Początek był super, końcówka... nie wiem nawet co o tym napisać... nie spodobała mi się zupełnie, Clove zachowuje się głupio i w tym momencie udowodniłaś, przynajmniej mi, że tak naprawdę nie kochała Catona. Chyba, że jest naprawdę straszliwą egoistką. Cała ta scena wydaje mi się jakaś... naciągana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się.

      Usuń
    2. Tak, tak, tak! O to chodziło, irracjonalne zachowanie, egoizm - cechy Dwójki. Naciągana - no może, ale nadrobię to w następnych rozdziałach. Chodziło o coś stylu relacji Severus - Lily z HP :) Wyjaśni się.

      Usuń
    3. Severus - Lily????!!! Czy ty czytalas Harry'ego? Sev kochal Lily a chodzi o to ze u ciebie nie widac tego ze ona go kochala. Nie ma co porownywac odu sytuacji

      Usuń
  7. Ludki marudają. Rozdział genialny. Czekam na kolejny ;]

    OdpowiedzUsuń
  8. Wonderful post...I like your blog.^^
    Maybe follow each other on bloglovin?
    Let me know follow you then back.
    Lovely greets Nessa

    OdpowiedzUsuń
  9. Nice post!!! would you like to follow each other with GFC and Bloglovin?
    Besos, desde España, Marcela♥

    OdpowiedzUsuń
  10. Ten rozdział trochę mi nie pasuje. O Threshu tylko wspomniałaś, dając domysły, a Liszkę zupełnie pominęłaś.
    Poza tym fajne.

    OdpowiedzUsuń

Nie zostawiaj spamu pod notkami i nie przeklinaj :)